Nie lubię wielu rysowników...
Zacznijmy od Noela Van Horna

. Miał w miarę dobry do strawienia styl do 1995/1996r. - teraz zdecydowanie nie. Jest to też wina dobieranych scenariuszy.
Jose Ramon Bernardo - za używane wyrazy dzioba, nieudaną dynamikę, zniekształcone kształty - i co się rzadko zdarza wśród zawodowców - anatomia.
Panowie Pasquale i Bancells. Pasquale

oczy, obydwaj używają scenariuszy nie w stylu disneyowskim -przygoda i przygoda. Nawet jeśli scenariusz jest do zniesienia rysunki pozostawiają wiele do życzenia. W/g mnie są płaskie.
Pan Angel wspomniany przez Mateusssza. Okropne ekspresje twarzy. Za dużo superprostych rysunków. Kreska jest zawsze jednolita i jeśli coś ma być okrągłe jest okrągłe, jeśli ma być prostokątne jest prostokątne. Kolorowanie jego komiksów też podwyżsa ocenę na minus (

).
Miguel - czasem dobiera niezłe scenariusze, ale nie podobają mi się jego "skośne" rysunki.
I Massimo Fecchi... Rysunki z lat 90-tych są senne, mało dynamiczne i niezbyt udane. Poprawiał się w latach 2001-2003. Jest lepiej, ale szkoda że scenariusze, do których rysuje są takie... dziecinne. Dziś w niektórych historyjkach widzimy jeszcze jego "stare" elementy. Rysuje dość płasko i niestety jest twórcą dla Egmontu masowym.
Brawo dla Egmontu za przyjęcie do pracy Andrey Ferraris. Pewnie wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale komiks w KD 27/2008 wydaje mi się być rysowany na kolanie w tramwaju.
Najwięcej błędów (wprawdzie w fabule - ale przecież rysownik może powiedzieć "To jest zły scenariusz i tego nie narysuję.") wyłapuję u braci Heymansów. Mają oni własny styl, który akurat nie przypada mi do gustu. Ale tak to jest teraz w Holandii. Miałem okazję czytać jeden dłuższy komiks z rysunkami Mau i widziałem w nim te same elementy, jakie w wypełniaczach znanych nam z KD (np. te nagłe reakcje Kaczorów).
Szkoda, że artyści wymienieni przeze mnie, którzy rysują do Gigantów mają w piśmie swoje stałe miejsce. Ci wspomniani przeze mnie rysujący dla KD powoli je tracą.