przez Semmko » N paź 11, 2009 11:38 pm
Ja także pamiętam to zjawisko. Punkt kulminacyjny miało, chyba, w czwartej klasie. Najcenniejsze pochodziły z serii „Czarodziejka z księżyca” i stanowiły wartość dla przedstawicieli obu płci, przy czym, jak sądzę, nie zawsze z tych samych względów. Przez pewien czas funkcjonowały w roli pieniądza o wcale nie tak małej sile nabywczej. W tamtym czasie byłem negatywnie nastawiony do tego typu atrakcji (która to trzeźwość myślenia przeminęła z wiekiem), ale gdzieś w moich archiwach powinna znaleźć się pewna porcja tych materiałów. Dlaczego? Część otrzymałem jako wyraz wdzięczności (np. za przysługi), ale nie wykluczam, że sam też mogłem takowe nabyć. Pamiętam dość dobrze moment przyglądania się im w sklepie, ale chwili zakupu już nie.
Ile wspomnień może obudzić prosta wzmianka o błahych rzeczach. Pełniąc rolę dyżurnego, wiedziony patriotycznymi ideami, porządkowałem salę – dosuwałem krzesła, wyrównywałem ławki, a nawet (ile ja wtedy miałem czasu!) porządkowałem stanowiska pracy, omijając jedynie te, przy których zasiadały negatywnie nastawione do mnie osoby, w obawie o ewentualne, ale całkiem prawdopodobne choć oszczercze, oskarżenia o kradzież. Ktoś cieszył się, że przy jego stoliku zapanował porządek i wręczył mi owe karteczki. Pamiętam, że wzbraniałem się przed ich przyjęciem, ale jak to się skończyło... nie wiem. Teraz zastanawiam się tylko, czy wypełniając obowiązki funkcjonariusza publicznego, jakim niewątpliwie bywałem wtedy co jakiś czas, nie dopuściłem się czynu zabronionego, uczestnicząc w opisanej sytuacji. Nie wiecie, czy takie rzeczy nie ulegają przypadkiem przedawnieniu?
Szał karteczek powoli przygasał. Dzisiaj jest tylko wspomnieniem, z którego można wyciągnąć morał. Na każdym etapie życia pojawiają się ekwiwalenty karteczek, zawsze bardzo pożądanych. Udział w ich zdobywaniu dokonuje bezwzględnej hierarchizacji ludzi. One same posiadają przecież niezaprzeczalną wartość. Ale jaką właściwie? Nie większą, niż tę, którą faktycznie mają. Monety ze skarbca Sknerusa stanowiły dla niego wartość sentymentalną, ale także i ekonomiczną, choć one same nie były niczym więcej niż tylko masą zimnego, nic nie znaczącego metalu.