Tsz-tch-trześ!

Twoje notki staną się bardzo wartościową częścią historii DisneyPolski!. „Zaczynamy nowy wiek! A zatem, w roku 2001 ...” już chciałem, wcale nie złośliwie, dopisać: w Polsce wciąż ten sam Prezydent. Styl zachowałeś własny i mimo pewnych niekorzystnych konsekwencji, jakie się z tym wiążą (to dotyczy, chyba, każdego piszącego), niektóre frazy optymistycznie zapadają w pamięć. Widać też, bezsprzecznie, efekty wielomiesięcznego wpływu tzw. konstruktywnej krytyki. Starałem się skierować Ciebie na tor „obiektywny”, naukowy; udało się pozbyć wszystkich wyraźnych elementów obniżających jakość tekstu, ale to właśnie Twoja osobista postawa wydaje się być najważniejszą, charakterystyczną cechą tych notek, bardzo wzbogacającą (niemniej należy mieć świadomość, że osiągnięta jakość jest duża, ale wciąż fanowska, czyli niejako amatorska).
Muszę jednak przyznać, że nie byłbym tak skory do pochwał, gdyby Twoja praca powstawała w innych okolicznościach. Nie zmienia to faktu, że notki są, obiektywnie rzecz biorąc, niezłe, co przyznali już poza mną odpowiednio kompetentne osoby.
Alerty:
• „jubileuszowy 40 klasyk” - „jubileuszowy 40. klasyk”
• „kategorii:Najlepszy film animowany” - „kategorii: Najlepszy film animowany”
• „za piosenkęRandy Newmana” - „za piosenkę Randy'ego Newmana”
• „Ja osobiście zawsze ronię” - Są tu trzy słowa, która odnoszą się do tego samego, czyli do Ciebie: „ja”, „osobiście” oraz „ronię”. Wystarczyłoby tylko to ostatnie, ale jeśli miałbyś zastrzeżenia, proponowałbym ująć tę treść w innych słowach. Plan minimum: „Zawsze ronię łezkę (...)”.
• „gdy Stich mówi: Zgubi
łem się! W tym samym” - Ja napisałbym „gdy Stich mówi: „Zgubiłem się!”. W tym samym”, ale widać, że „to tak z lekka przekombinowane”. Nie popełniłeś tu błędu interpunkcyjnego. Brawo!
• „animacja klasyczna+komputerowa” - To nie jest złe, biorąc pod uwagę ogólny styl, ale sugerowałbym zwiększyć nieco poziom neutralności (tzn. pisać raczej słowami niż znakami i raczej obiektywnie niż subiektywnie). W tej notce jest dużo Ciebie, ale to już jest granica, której nie powinno się przekraczać, lepiej zachować umiarkowany dystans.
• „30 $ mamy w plecy” - Trzydzieści dolarów straty da się jeszcze przeżyć, ale z trzydziestoma milionami jest już gorzej: „$30,000,000” lub „$30 000 000”.
• „Hollywoodska” - „hollywoodzka” (jeśli już)
• „pełnemetraże” - „pełne metraże”
• „ładną animacją. Ale prawdziwym” - Brawo! Przynajmniej jak dla mnie. (Nawet jeśli pewni poloniści mówią inaczej.)
• „ale Pixar cieszył” - „ale to Pixar cieszył”
• „Natomiast w Hong Kongu” - „Natomiast w Hongkongu”
• „DisneyToonStudio” - „DisneyToon Studios”
• „DisneyChannel” - „Disney Channel”
• „- film oparty na serialu z DisneyChannel” - albo „- film oparty na serialu z Disney Channel -” albo „(film oparty na serialu z Disney Channel)” albo „, film oparty na serialu z Disney Channel,”
• „Decyzja o zmianie techniki” - Nie chodzi o zmianę techniki, bo ta nastąpiła już dawno, ale o całkowitą rezygnację z tej starszej.
• „Przypisy:” - Wydaje mi się, że jest to słowo niepotrzebne. Sugerowałbym albo jego usunięcie, albo zastąpienie kreską (czyli wielokrotnym: „_” ).
• Przypis nr 3. No na to ja już się zgodzić nie mogę. Wiadomo. Najbardziej jednak boli mnie to, że nie ma ostatniej części...
• Przypis nr 4. Veto!
• I ogólnie: hiperłącze możesz zamieścić, ale tylko wtedy, jeśli odnosi się ono do materiału, którego taka publikacja jest odpowiednio uzasadniona. Nie przesadzajmy z „dobrymi intencjami”.
• Za dużo „Pixara” (podobnie jak z „filmem”). Jest 6 (z przymiotnikiem), sugeruję maksymalnie 3. Swoją drogą jakieś dwa „filmy” można byłoby jeszcze usunąć.
jupix napisał(a):Najpierw
Lilo i Stich[3], a więc film mający na celu złamanie stereotypów Disneyowskich. Wyszło całkiem nieźle. Ja osobiście zawsze ronię łezkę, gdy Stich mówi: Zgubilem się!
Może to brutalne, ale kiedy swego czasu zostałem zaatakowany reklamami filmu
Lilo i Stich, pomyślałem: „Pewnie znowu jakieś dziadostwo.”. Film obejrzałem wiele lat później. Odniosłem wrażenie, że mimo wspaniałych klasyków, od dawna (względem daty oficjalnej premiery) nie miałem do czynienia z tak wartościową disnejowską produkcją. Oczywiście oceniam to według „tych moich specyficznych kryteriów” (muszę wymyślić na to nazwę, na razie najbliższa temu jest, „wprowadzona” kiedyś przeze mnie,
disnejologia antropologiczno-krytyczna).
Moment, o którym piszesz jest kluczowy. Do mnie najbardziej przemawia muzyka, którą słychać wtedy w tle. Wyraża prawdę.
jupix napisał(a):Kinowe: Księga Dżungli 2 (2003)
Uważam, że jest to jeden z nielicznych przykładów niedestrukcyjnej kontynuacji. Pierwsza część miała swój sens i swoją wartość. Podobnie jest z drugą, choć chodzi w niej już o coś innego. Bardzo dobre filmy w swojej klasie.
Nie chciałbym znowu „wyskoczyć” z jakimś, delikatnie mówiąc, oryginalnym pomysłem, ale...
...w KD mają pojawić się informacje o twórcach (ewentualnie inne). Moglibyśmy mieć w tym (lub w czymś podobnym) swój udział. Szacuję, że prawdopodobieństwo upchnięcia notki jest większe od prawdopodobieństwa umieszczenia naszej (tj. napisanej przez kogoś z nas, ogólniej: kogoś spoza redakcji), więc warunek konieczny i wystarczający potencjalnego przyjęcia tekstu stanowiłyby tylko jego sensowność i schludność. DP! stwarza możliwości podjęcia takiej „próby”, czego dowodem i przykładem są historyczne posty jupiksa.
De facto jest on najbliżej tego „celu”. Zachęcam.