Już mam i już przeczytałem. Zgodnie z tradycją przeczytałem bez wcześniejszego kartkowania by nie dostać ewentualnego zawału...

[postaram się być BEZ SPOILEROWY]
Refleksje mieszane.
Kreska sama w sobie spoko jednak choć chwilami przyomia Uderzowską, chwilami przeciwnie odchodzi od niej ostro co bywa niestety rozpraszające.
Co do scenariusza... Z jednej strony bardzo sympatyczny w tonie. Trochę zabawnych żartów tu i tam, podoba mi się, że scenarzysta postarał się by to sprawiało wrażenie po prostu kolejnej odsłony Asteriksa. Postacie nie były ograniczone do swoich typowym motywów tylko się jakoś nimi pobawił (choć np. scena z piratami, choć "typowa", wyszła rewelacyjnie) a gdzie mógł urozmaicił historię (fajnie, że się w zimie dzieje)
...Ale niestety jednak bardzo brakuje mi tu pewnego "pazura" który miały wcześniejsze historie. Wątek poboczny z Rzymianinem który przybywa policzyć galów wydał mi się kompletnie nie zabawny. Kraje które odwiedzał Asteriks zawsze tętniły współczesnymi odwołaniami do danego państwa, stereotypami etc. -sporo "ludowego folkoru" ale mało satyry (to z czerwonym krzyżem byłoby ok, ale wydało mi się powtórzonym żartem z "Asteriksa u Helwetów) Brytowie byli przesadnie zmanieryzowani, Helweci pedantyczni, Korsykanie nerwowi, Piktowie są... mhhh... kompletnie niescharakteryzowani?
Generalnie jest tu coś nieco ugrzecznionego przez co chwilami miałem wrażenie, że czytam bardziej "Kajko i Kokosz" niż "Asteriks.
Pewien motyw (postać, tak to nazwijmy) wydał mi się nieAsteriksowaty... ale w kontraście z tym co Uderzo wyczynia to pikuś (kto czytał domyśla się o czym mówię)
Ogółem nie taki zły album ale jest coś nieco innego w tonie. Definitywnie lepszy początek dla nowych autorów niż "Głęboki Rów" dla Uderzo...
P.S.
Podoba mi się jaką milusiom mordkę miała ta Rumianka
