"Klopsiki i inne zjawiska pogodowe" moim zdaniem genialne... przy pierwszym seansie w każdym razie bo wiele humoru opiera się tam na zaskoczeniu ale mimo wszystko oceniam ten wysoko za scenariusz i za niamcję.
"Hotel Transylwania" - dla mnie bomba... przez większość czasu. Generanie strasznie podobała mi się "kreskówkowość" i ekspresyjnosć tych postaci, jak i panujące w filmie gradobicie gagów (na każdy "meh" mieli kolejny co mi się podobał) jednak po połowie czuć pewien przesyt. Ten film ma trochę ADHD gdzie nie jest wstanie wytrzymać pięciu sekund by nie wrzucić gagu i jak zabawne by nie były jednak zaczyna to przeszkadzać gdy wrzucają żart w połowie sceny która miałabyć dramatyczna czy smutna. Także były momenty gdy mimika postaci robiła się wkurzająca (zwłaszcza w trakcie piosenek to raziło) i film przypominał trochę głupawego wujaszka próbującego robić śmieszne miny do rocznych pociech. Ciągle uważam ten film za dobry, sporo rozbawiło, urzekło wizualnie, a relacja Drakuli z jego córką była zaskakująco wzruszająca ale na litość... stonowali by to trochę.
Wreszcie mamy "Smerfy" i "Smerfy 2"... Eh! Pierwsze "Smerfy" wydały mi się słabe ale nie aż tak potworne jak wszyscy narzekali ( ten film wydaje się wręcz "ok" w kontraściez takim "Alwinem i Wiewiórkami") Drażniła próba wrzucenia Smerfy we współczesne realia (co niesmacznie mija się z celem), a co za tym idzie ciągły product plasement i humor klozetowy ale przynajmniej było trochę miłych akcentów, pierwsze 10-15 minut w wiosce Smerfów szczerze mi się podbało i Hank Azaria był jako Gargamel... no cóż "fajny". Nie jest to może jakaś przekomiczna kreacja ale przynajmniej było widać, że się stara by oddać tę postac. Ale już "Smerfy 2" (niestety widziałem to, nie pytajcie jak się znalazłem w kinie, "long and tragic story") wzięły wszystko co czyniło jedynkę "dającą się oglądać" i ogłupiły to do reszty. Ostatnia 1/4 gdy film robi się smutny/mający serce nie działa jak trzeba bo człowiek przecierpiał lawinę naprawdę słabego (ogłupiającego) humoru, Smerfów zaskakująco mniej niż w jedynce (wątek rodziny z którą zaprzyjaźniają się Smerfy wydaje się dominować opowieść) i nie licząc ze dwóch zabawnych momentów Gargamel/Klakier (które są tylko kroplami w oceanie) jest niestety masakryczne okropne...
Podsumowując : ich seria o Smerfach to przykra hybryda wszystkich możliwych złych decyzji i zmarnowana okazję na przywrócenie niebieskich skrzatów na ekrany. SZKODA!
