Korzystając z okazji (nie pamiętam czy na tym forum o tym się już rozpisywałem) ale ubóstwiam „Hrabiego Kaczulę”, który definitywnie jest gdzieś w top piątce moich ulubionych seriali animowanych wszechczasów.
To jedna z tych animacji którą kochałem będąc dzieckiem, obejrzałem po latach i... doceniłem jeszcze bardziej... Niestety tylko w oryginalnej Angielskiej wersji... i nie dlatego, że Polski dubbing jest słaby! Ba! Uważam, że w obu wersjach zrobili świetną robotę... Po prostu sporo humoru w „Kaczuli” jest nie przetłumaczalne.
Raz, że serial przepchany żartami słownymi (w niektórych odcinkach nawet i ponad 3/4 dialogu) i to niekiedy dosyć zawikłanymi (wystarczy rzucić „uchem” na ten fragmencik z pilotowego odcinka
http://www.youtube.com/watch?v=VHnuFmrQtMU ) na co często wpływ mają akcenty z jakimi mówią postacie (
http://www.youtube.com/watch?v=iIJI-IHl ... re=related – tu na ten przykład Dr. VonGoosewing mówi łamanym niemieckim i słowo „Nine” – „Dziewięć” po Angielsku odbiera jako Niemieckie „Nain” – „Nie” )
Dwa jest to typowo Brytyjski humor i w innych tłumaczeniach sporo traci na dynamice.
Serial posiada także jedne z najbardziej klimatycznych „desingów” jakie dano w kreskówkach [Sam zamek Kaczula – i z zewnątrz i wewnątrz - aż iskrzy groteskową mrocznością] , no a piosenkę która leci w czasie napisów końcowych mogę słuchać bez końca (zwłaszcza końcówka) :
http://www.youtube.com/watch?v=Y40rDgZbdHwTakże, szczerze powiedzieć, że nie robili tego pod młodszych widzów. Serial nigdy nie ma morałów, (w odróżnieniu od np. „Kaczych Opowieśći”) bohaterowie niekiedy są bardzo niepoprawni etycznie i perfidnie nie dbający o uczucia pozostałych, a gagi okazyjnie są dosyć cyniczne lub po prostu czarne jak smoła (w jednym odcinku było ostro zasugerowane, że Igor właśnie zadźgał nożem domokrążcę)
Co mi się dzięki temu podoba – w świecie pokazanym w serialu nie ma sztywnego podziału na „dobrych i złych” - Kaczula choć zgrywa „dobrego wampira wegetarianina”, większość czasu jest motywowany bardzo samolubnymi pobudkami (więcej niż raz bez namysłu sprzedał swoją kochaną Nianię dla kilku groszy), Igor choć wierny i lojalny wielokrotnie daje się poznać jako niesmacznie podły w swoim światopoglądzie, a Dr. VonGooswing choć antagonista próbujący zabić głównego bohatera robi co robi bo jest święcie przekonany, że Kaczula to zagrażający światu wampir i jego motywacje są chwilami zadziwiająco szlachetne... Jakby się nad tym zastanowić panuje tu dziwna „poetycka niesprawiedliwość”. To trochę jak Kojot ze „Strusia Pędziwiatra” – fajnie ogląda się jego porażki, ale jak się pomyśli dłużej nad tym, że ugania się za tym strusiem bo przymiera głodem...
Jest kilka słabych odcinków , ale jako całość serial oceniam na szóstkę i szczerze polecam [ale w miarę możliwości radzę oglądać w oryginale]